Назад

Вольский Марчин скачать все книги 9 книг

Жанр: Юмор

Как должен вести себя тридцатипятилетний мужчина, холостяк с умеренными недостатками, работающий в Секции рекламы крупного международного консорциума по торговле различными материалами, при виде чека на свое имя, выписанного на миллион долларов?

Конечно же бросить все дела и отправиться за наследством, полученным от неизвестных родственников. Однако, жизнь не так проста, как кажется, и порой преподносит удивительнейшие сюрпризы. Оказывается, Мефф Фаусон – потомственный сатана. И теперь у него впереди – задание из недр Ада. Правда, товарищи Сверху тоже в это время не дремлют...

Вторая часть трилогии Марчина Вольского. Очень легко причислить ее к жанру "альтернативной истории" и "авантюрной фантастики", поскольку в ней имеются как исторические личности (возможно, из альтернативной истории): Ришелье, Мазарини, Сирано де Бержерак, пришельцы из космоса с невообразимыми технологиями и головокружительные приключения в стиле Индианы Джонса. Но очень силен в книге мотив поиска путей существования науки и религии, возможностей сделать прогресс "более человечным".

Фантастическое допущение в рассказе мягко говоря совсем не ново, но яркие романтические краски заставляют об этом забыть. Любовь может все, и человек ради любви способен на все.

Джон Маверик«Зеркало»

Кафкианский рассказ несомненно доставит удовольствие гурманам.

Рассказ-притча радует неожиданной концовкой.

Если в прошлом номере доказывал, что в Израиле жить весело, то в рассказе он утверждает, что и в Америке жить не скучно.

Несомненно, привлечет внимание готический рассказ в превосходном переводе .

Фантастический рассказ рассматривает тему взаимопонимания различных разумов.

Рассказ является своеобразным предупреждением Франции и другим странам Запада.

В великолепном рассказе насмехается над ролью личности в истории.

От судьбы не уйдешь, утверждает в рассказе

Как всегда блестяще эссе .

Эссе посвящено некоторым аспектам творчества братьев Стругацких.

Юрий Лебедев«Тот самый Пенроуз!»

Любителей поэзии ожидает знакомство с группой поэтов Санкт-Петербурга.

Piaty odcień zieleni to sensacyjna opowieść o losach naszego świata, który na skutek przedziwnego zbiegu okoliczności i sprzecznych działań dostaje się w ręce radykalnej frakcji ruchu Zielonych. Przedstawia ją przypadkowy świadek i mimowolny trybik machiny zdarzeń, nasz rodak, który wpada w sam, srodek zapierajacej dech rozgrywki, toczącej się na wszystkich kontynentach, na wodzie, pod wodą i… w kosmosie.

Kolejny tom fantastycznej prozy Marcina Wolskiego prezentuje tym razem krótkie formy literackie z jego przebogatego dorobku, czyli WOLSKI W SHORTACH. Wchodzą tu słuchowiska z cyklu "60 minut na godzinę", "Z przymrużeniem ucha" i opowiadania z tomu "Tragedia Nimfy 8".

Kolejny tom fantastycznej prozy Marcina Wolskiego prezentuje tym razem krótkie formy literackie z jego przebogatego dorobku, czyli WOLSKI W SHORTACH. Wchodzą tu słuchowiska z cyklu "60 minut na godzinę", "Z przymrużeniem ucha" i opowiadania z tomu "Tragedia Nimfy 8". Specjalnym bonusem tomu jest znakomita powieść KWADRATURA TRÓJKĄTA, obok "Agenta Dołu" najlepsza powieść Wolskiego. Oto z nieznanych przyczyn, a może w wyniku boskiej interwencji, na daleką planetę po drugiej stronie Galaktyki, zostają rzucane grupki ludzi pochodzących z różnych kultur starożytnych na Ziemi: Rzymianie, Grecy, Fenicjanie, Słowianie i inni. Przez wieki budują swój własny model cywilizacji, w wielu punktach zbieżny ze współczesną nam rzeczywistością, w wielu innych – całkiem odmienny. Szybka fabuła, nagłe zwroty akcji, humor, zaskakujace pomysły, a dla znawców historii wiele smaczków i zagadek do odcyfrowania – wszystko to gwarantuje świetną zabawę. Od tej książki wprost nie można się oderwać!

Kolejny tom "wolszczyzny" zawiera krótką powieść "Enklawa", w nowej, poprawionej i przeredagowanej wersji oraz kilka dłuższych nowel, podzielonych na bloki: Baśnie dla bezsennych, Party i Horrory na późne wieczory.

Marcin Wolski nie zamyka się w jednej konwencji, miesza je. żongluje, nagina do swoich potrzeb. Znajdziemy tu kryminał, polityczną sensację, historię alternatywną, science fiction, romans, horror. Część opowiadań jest po raz pierwszy prezentowana czytelnikowi. Wszystkie teksty łączy wspólny rodowód – Radio, na którego zamówienie i potrzeby powstały. A także niepowtarzalny styl Marcina Wolskiego: humor, ironia, sensacyjne spięcia fabuły i zaskakująca puenta. To proza, którą uwielbiają czytelnicy w każdym wieku.

Na pytanie, ile jest 6 x 6, można czasem usłyszeć: 66.

Wysłannicy Piekła są wśród nas, koniec świata już blisko!

Agent Dołu ujawnia teczkę TW 0001.

Meff Fason był normalnym, lubiącym się zabawić facetem. Pracownikiem dobrze notowanego na giełdzie konsorcjum, specjalistą od opakowań do opakowań. Do dnia, kiedy się dowiedział, ze jest ostatnim przedstawicielem diabelskiego rodu i że jego matka, Abigail, była w prostej linii potomkinią jednej ze spalonych w Salem czarownic. Chcąc wypełnić historyczną misję, odszukuje innych ‘uśpionych’ agentów Dołu: Drakulę, barona Frankensteina, ostatniego żyjącego wilkołaka, powiązaną z ruchami kontrkulturowymi topielicę i pokracznego gnoma o imieniu Mister Priap. I razem z nimi przygotowuje ludzkości Rozwiązanie Ostateczne.

Jak rodzą się antybaśnie? Metoda jest dobrze znana: bierzemy małe i wielkie dziwactwa naszej rzeczywistości i wiążemy je z wątkami o baśniowym rodowodzie. Proste? Wcale nie. Potrzeba wyrobionego zmysłu obserwacji i na poły alchemicznych umiejętności łączenia wody i ognia, by podobny mariaż nie okazał się budzącym niesmak mezaliansem. Wolski posiadł obydwie zdolności.

Pierwsze strony książki nie zapowiadają tego, co ma nastąpić dalej. Na początku afirmacja potęgi miłości, gdzieś tam niepozorna aluzja do Tylko Beatrycze Parnickiego, naraz obraz się ukonkretnia, jest stos, jest tłum, jest domniemana czarownica – dziecko jeszcze – i ludzie, którzy nie powinni w tym miejscu być. Jak łatwo przewidzieć, efekt takiego połączenia może być tylko jeden: nieliche zamieszanie. Nagle – bach! – zmienia się gwałtownie sceneria, lądujemy w zupełnie innym czasie i miejscu. Obraz to znany aż za dobrze, daruję sobie więc przymiotniki i powiem tylko: a to Polska właśnie. Aluzja do Parnickiego obiecuje ciekawą lekturę, znajoma rzeczywistość jednak zniechęca najbardziej tradycyjnym ze swoich odcieni: szarością.

Pogrążony ze szczętem w tej szarości młody sanitariusz Marek Kazimierzak, jak przystało na kogoś, komu przypadł w udziale niewdzięczny obowiązek ciekawego rozwijania fabuły, dość niespodziewanie (ale przecież nie dla nas) odkrywa wokół siebie mnóstwo zagadek i pakuje się w kłopoty. Uwikłany w zdarzenia, które niekoniecznie potrafi połączyć w logiczną całość, nasz bohater doprowadza czytelnika do tego, co w książce najważniejsze – do antybaśni. Wielbicielom Wolskiego nie trzeba raczej wyjaśniać, o co chodzi, dobrze znają oni bowiem Amirandę i okolice. Cóż można jednak powiedzieć tym, którym Amiranda jest obca? Wyjaśnić, że to państwo w alternatywnym świecie – to przecież za mało. Ową rzeczywistość alternatywną wiążą z naszą więzy ścisłe, choć nieco pokrętnej natury. Te zwichrowania powodują, że szklana góra na skutek niekompetencji wykonawców przekształca się w szklany dół, Kopciuszek zaś okazuje się "elementem antymonarchistycznego spisku określonych sił, z tak zwaną Dobrą Wróżką na czele", i to elementem obdarzonym wdziękami, powiedzmy, dyskusyjnej jakości. I tak dalej.

Tego rodzaju dziwy wywracają klasyczny baśniowy porządek do góry nogami. A to oznacza, że nie będzie tu dane czytelnikowi spocząć w sielskiej atmosferze kosmicznej sprawiedliwości, która nagradza czystość serca i myśli lub przynajmniej uszlachetnia cierpienie, zło zaś oddziela wyraźnie od dobra. Zawodzą w świecie antybaśni prawa znane nam z dziecięcych opowieści, antybaśniowy element ujawnia się najdobitniej w kpiarskim stylu, w karykaturalnym humorze, w degrengoladzie świata przedstawionego. W pierwszym, właściwym cyklu antybaśni to wszystko rzeczywiście śmieszy, chociaż gdyby zastanowić się nad naturą tego rozbawienia, niewątpliwie wydałaby się ona co najmniej podejrzana. Nie może być inaczej: aluzje do rzeczywistości zbyt często sięgają do znanych nam z mniej lub bardziej bezpośredniego doświadczenia przypadków, na myśl o których zwykliśmy na co dzień zgrzytać zębami. Śmiech oswaja tu zatem i w pewien sposób unieważnia głupstwa codzienności. Nic dziwnego, Antybaśnie z 1001 dnia wywodzą się przecież bezpośrednio z tradycji społeczno-politycznej satyry i takiegoż kabaretu.

Odniosłem jednak wrażenie, że tradycja ta zawodzi w drugim z antybaśniowych cyklów, zawartych w tomie. Wiekopomne czyny genialnego detektywa Arthura Darlingtona pozbawione są kpiarskiej lekkości wcześniejszych opowieści i w konfrontacji z nimi, miast bawić – nużą. Pomysły wydają się jakby zwietrzałe, humor – banalny. Ta część na pewno nie zachwyca.

Zastanawiam się również nad pomysłem fabularnego obudowania właściwych antybaśni. Wolski wykorzystał ramową konstrukcję do skomplikowania relacji wewnątrz świata przedstawionego (powiedzmy, że fikcyjny status Amirandy zostaje zakwestionowany), a także do otwarcia struktury utworu – zawieszone wątki mają być kontynuowane w kolejnej księdze pt. Włóczędzy czasoprzestrzeni. Wykorzystując znany motyw książki w książce – zarazem więc książki o książce – wprowadza autor zupełnie odrębne porządki, które nijak do siebie nie przystają. Dwa wzajemnie zależne układy fabularne różnią się środkami wyrazu tak bardzo, że trudno oprzeć się wrażeniu lekturowego dysonansu. O ile bowiem w przypadku wyimków z amirandzkiej historii kpina i groteska kształtują pełnię obrazu, o tyle wyczyny Marka Kazimierzaka relacjonowane są już w tonie poważniejszym (chociaż nadal niepozbawionym humoru), co wydaje się zresztą wyraźną intencją autora. Związek obuporządków okazuje się czysto mechaniczny, sztuczny i wymuszony, i mimo iż fabuła wyraźnie taki rozdźwięk sankcjonuje, wrażenie niespójności w odbiorze całego tomu pozostaje.

Powiedzmy sobie jednak wprost: to antybaśnie stanowią rdzeń tej książki, to one objętościowo dominują, przyćmiewając resztę. Przypuszczam, że można sobie uczynić ze zbioru samych antybaśni autonomiczną lekturę bez szkody dla radości czerpanej z przewracana kolejnych stronic (do takiej zresztą koncepcji blisko było pierwotnemu wydaniu książki). A że teraz dostajemy jeszcze coś dodatkowo? Cóż, nadmiar w tym wypadku nie powinien zaszkodzić.

Warto zatem zawitać do trapezoidalnego królestwa. Jeżeli więc tak się niefortunnie złożyło, że nie zdołałeś, Szanowny Czytelniku, zlokalizować w swojej szafie tajemnego przejścia do amirandzkiej rzeczywistości, nie pozostaje Ci nic innego, jak sięgnąć po tom prozy Marcina Wolskiego, by przekonać się, jakie to atrakcje Cię ominęły.

Популярные серии